Opinie

Agnieszka i AureliuszMałżeństwem jesteśmy od 2009 roku. Już jako narzeczeństwo marzyliśmy, że będziemy mieć gromadkę dzieci. Jednak czas leciał, a mimo starań nie mogliśmy doczekać się upragnionego maleństwa. O naprotechnologii dowiedzieliśmy się na początku 2012 roku i postanowiliśmy iść tą drogą z nadzieją, że doprowadzi nas do celu jakim jest potomstwo. I tak też się stało! Dzięki obserwacji cyklu systemem Creightona, spotkań z instruktorką-panią Basią, wizyt u lekarza oraz badaniom i leczeniu według ich zaleceń doczekaliśmy się cudu poczęcia naszego dziecka.
Nasz Tymuś przyszedł na świat w 2014 roku. Obserwacja cyklu systemem Creightona pomogła nam jeszcze lepiej poznać siebie, poznać swoją płodność, doceniać ją i pielęgnować. System ten tylko na pierwszy rzut oka wydaje się skomplikowany i czasochłonny, a w rzeczywistości jest prosty i daje nam obraz aktualnego stanu zdrowia kobiety. Polecamy system Creightona wszystkim parom, nie tylko tym starającym się o dziecko, ale również tym, którzy chcą wiedzieć więcej o swojej płodności i kształtować małżeńskie relacje zgodnie z jej naturą.
                                                                                                                         Agnieszka i Aureliusz, szczęśliwi rodzice Tymusia

Daria i ŁukaszWitamy, chcielibyśmy podzielić się z Państwem naszą przygodą z naprotechnologią. Jesteśmy małżeństwem od 2012 roku, miesiąc przed ślubem odstawiłam tabletki antykoncepcyjne, które brałam przez 5 lat (lekarz przepisał mi je na bardzo bolesne miesiączki). Powodem odstawienia tabletek była troska o ewentualne poczęcie, jak i nawrót bolesnej menstruacji, która uniemożliwiała mi pracę zawodową. Na naukach przedmałżeńskich dowiedzieliśmy się o naprotechnologi, spodobało nam się to, że jest naturalna i bezpieczna dla kobiety. Umówiliśmy się z panią instruktor, jednak po pierwszych spotkaniach byliśmy zniechęceni. Oczekiwaliśmy efektów, a nie długich obserwacji. Jednak nie zrezygnowaliśmy ze spotkań. Stosowaliśmy się do zaleceń. Okazało się, że jest to wspaniała przygoda dla małżonków. Mąż czynnie uczestniczy w cyklu kobiecym, pomaga, przypomina i niejednokrotnie doradza. Oboje jesteśmy bardzo wdzięczni za ten czas. Prowadzenie obserwacji uczy cierpliwości, samodyscypliny i systematycznego dążenia do celu, co jest ogromnie ważne, kiedy upragnione dziecko przyjdzie na świat. Jest to ogromna wartość, przy antykoncepcji hormonalnej, mąż wie jedynie, czy żona wzięła pigułkę. Po ponad roku prowadzenia obserwacji zaczęliśmy starać się o poczęcie,  wkrótce po tym okazało się, że jestem w ciąży. Mieliśmy ogromne szczęście, dzięki prowadzeniu obserwacji i specjalistycznym badaniom okazało się, że mam nietolerancje pokarmową na wiele rzeczy, również co miesięczne badania wykazały, że poziom progesteronu w drugiej fazie cyklu spadał dość mocno. Dlaczego napisałam szczęście? Ponieważ, te rzeczy „wyszły” jeszcze przed rozpoczęciem starań o dziecko. Dlatego wszystkie potrzebne leki i zmiany w nawykach żywieniowych mogły być odpowiednio wcześniej wprowadzone, bez zbędnej presji czasu. I tak w 2015 roku siłami natury przyszedł na świat nasz syn 4,260 g i 60 cm cudu i czystej miłości. Dzisiaj cztery lata po ślubie cieszymy się sobą i naszym 16 miesięcznym synkiem. Co ważne, cieszymy się również naszą wspólną płodnością i szansą na kolejne dzieci.
                                                                                                                                                                                     Daria i Łukasz

Gosia i MaciejNarodziny naszych dzieci to najwspanialsze chwile w naszym życiu, bardzo osobiste i delikatne. Trzeba wiele taktu ze strony personelu medycznego, żeby ten czas pozostał w pamięci dobrym i wyjątkowym wspomnieniem. Nigdy wcześniej nie myślałam o tym, że obecność profesjonalnej położnej może być tak ważna. Pewnie gdyby nie fakt, że nasze dzieci udało nam się począć poprzez naprotechnologię nie poznalibyśmy Basi, naszej  serdecznej przyjaciółki i położnej. Basia była z nami przy narodzinach syna Bartusia  i  córki Marysi. Nie potrafię wyrazić słowami jak wielkie poczucie bezpieczeństwa mieliśmy dzięki jej obecności z nami. Mimo bólu i trudności, ten czas był bardzo dobrym czasem. Basia jest bardzo ciepłą  i dobrą osobą, jej osobowość w połączeniu z jej wiedzą i wieloletnim doświadczeniem powoduje, że przeżycie które dla niektórych osób jest traumatycznym wspomnieniem,  dla nas stało się chwilą którą często wspominamy i opowiadamy o niej naszym dzieciom.
Cały okres ciąży byliśmy objęci metodą naprotechnologii, co zapewniło nam poczucie bezpieczeństwa na każdym etapie ciąży, w każdej trudnej dla nas chwili mogliśmy zadzwonić, spotkać się  i skonsultować nasze obawy, po porodzie również mogłam kontrolować stan swojego zdrowia i płodności metodą naprotechnologii.  Dzięki tej metodzie i wiedzy którą mogliśmy otrzymać od Basi znam doskonale swój cykl, wiem kiedy mam dni płodne, kiedy niepłodne, bez zbędnego stresu możemy wraz z mężem kontrolować naszą płodność.
                                                                                                                  Gosia  i  Maciej Kłopot wraz z Bartusiem i Marysią:-)

Justyna_ŁukaszSpotkanie z Modelem Creighton pozwoliło nam  przyjrzeć się naszej płodności ją zrozumieć. Byliśmy zaskoczeni, że można obserwować swój organizm i dokładnie wiedzieć, co się z kobietą w danym momencie dzieje.  Instruktor Modelu, pani Basia, wszystko nam wyjaśniła i w razie jakichkolwiek wątpliwości czy pytań zawsze jest gotowa pomóc. Prowadzenie obserwacji nie jest trudne, a korzystanie z modelu pozwoliło nam zaplanować poczęcie dziecka, kontrolować zdrowie i cieszyć się  bliskością bez korzystania ze środków antykoncepcyjnych.
                                                              Justyna i Łukasz

Jesteśmy małżeństwem od 10 lat. Na początku naszej wspólnej drogi pragnęliśmy mieć dziecko. Mijały lata a my nadal byliśmy we  dwoje. Szukaliśmy pomocy. Okazało się że mamy problem. Długie cykle, brak miesiączek wskazywał na zespół policystycznych jajników. Zanim trafiliśmy na naprotechnologię przeszłam leczenie, które niestety nie pomogło. Jedyną szansą którą dawali lekarze była inseminacja. Na taki rodzaj leczenia nie zdecydowaliśmy się.
I tak przypadkiem choć wiem, że Bóg nas prowadził trafiliśmy na naprotechnologię. Udaliśmy się na pierwsze spotkanie z P. Basią Jasińską, która miała nas nauczyć jak posługiwać się modelem Creightona. Już na początku wiedzieliśmy, że ta droga jest dla nas. W końcu ktoś miał dla nas czas i serce podane na dłoni. Pani Basia uczyła nas jak mamy prowadzić obserwacje, które miały pomóc w dalszy leczeniu. Na każdym spotkaniu uczyliśmy się czegoś nowego, wiedzieliśmy, że nie jest to stracony czas. Słowa otuchy i ciepło okazywane przez Panią Basię dawały nam dużo nadziei. Pomoc w wypełnianiu kart obserwacji była nieoceniona.
Nasza przygoda z naprotechnologią trwała 2 lata i trwa do dziś. Jednak teraz już nie jesteśmy sami. Z nami jest nasza córeczka Amelka, która poczeła się dzięki wsparciu Pani Basi i doktora Gratkowskiego. Żadne słowa nie określą jak bardzo jesteśmy wdzięczni i szczęśliwi.
                                                                                                                                                                                Rodzice Amelki